Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiała czoło drobna garstka ludzi wśród wielkiej samotności morza; opowieść o sprycie, odwadze — a może o bezbronności.
Z pośród wszelkich statków uszkodzonych przez morze, parowiec o straconej śrubie jest najbardziej bezbronny. A jeśli prąd go poniesie w odludne okolice oceanu, wówczas staje się szybko zapóźniony. Groźba zawarta w słowie „zapóźniony“ i nieodwołalność słowa „przepadły“ spadają szybko na parowce, których życie, podsycane węglem i zionące czarnym oddechem dymu, toczy się bez względu na wiatr i fale. Taki właśnie parowiec, i to wielki w dodatku, którego żywot był rekordem wiernej punktualności w krążeniu od lądu do lądu bez względu na wiatr i morze, stracił raz swoją śrubę na południu, w czasie podróży do Nowej Zelandji.
Był to zimowy, pochmurny okres chłodnych wiatrów i wielkich fal. Z pęknięciem wału śrubowego życie zdawało się opuszczać wielkie ciało parowca, który z upartego, pysznego istnienia przeszedł naraz do biernego stanu dryfującej kłody. Statek chory wskutek własnej niedoskonałości nie wzrusza nas tak głęboko jak statek zwyciężony w walce z żywiołami, walce, która stanowi właśnie dramat jego życia. Żaden marynarz nie spojrzy bez współczucia na okręt niezdatny do żeglugi, lecz gdy się patrzy na żaglowiec pozbawiony wyniosłych masztów, to tak jakby się patrzyło na zwyciężonego lecz nieugiętego wojownika. Jest zuchwałe wyzwanie w pieńkach, które zostają po masztach i wznoszą się jak okaleczone członki ku groźnemu marsowi burzliwego nieba; jest wzniosłe męstwo w linjach żaglowca biegnących w górę ku dziobowi; a z chwilą gdy na prowizorycznym maszcie podniesie się szmat płótna obrócony na wiatr, aby stawić czoło morzu, ża-