Strona:PL Joseph Conrad-U kresu sił.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na pomoście) nie mógł się powstrzymać od wpatrywania się w kapitana siedzącego naprzeciwko i zupełnie się w tym zapamiętywał. Śledził jego ręce, które podnosiły się zwolna; starzec kładł pożywienie do ust w taki sposób, jakby wcale się nie spodziewał że chleb powszedni będzie mu smakował, jakby wcale nie czuł że się pożywia. Jadł jak lunatyk.
— Straszny widok — pomyślał Sterne i tak długo nie odwracał oczu od kapitana, siedzącego w ponurym, milczącym bezruchu, z wielką, brunatną, na wpół zamkniętą dłonią leżącą obok talerza — póki nie spostrzegł że obaj mechanicy po prawej i lewej stronie patrzą na niego zdziwieni. Zamykał wówczas usta w pośpiechu i spuszczał wzrok na talerz, szybko mrugając. Okropnie było patrzeć jak stary kapitan tam siedzi; okropnie było pomyśleć, że Sterne mógł jak nic trzema słowami wysadzić kapitana w powietrze. Gdyby zabrał głos i wymówił jedno krótkie zdanie... ale ta zwykła czynność wydawała mu się tak niemożliwa do wykonania, jak wysadzenie z posad słońca na niebie. Starzec jadł w sposób przerażająco machinalny, ale Sterne nie mógł nic jeść z podniecenia, a w każdym razie nie mógł jeść owego wieczoru.
Upłynęło sporo czasu i Sterne przyzwyczaił się do napięcia panującego w ciągu posiłków. Nie byłby w to nigdy uwierzył. Ale można się ze wszystkim oswoić, i tylko wielkość sukcesu powstrzymywała Sterne’a od uczuć pokrewnych uniesieniu. Czuł się jak człowiek, który, poszukując nabitej strzelby, potrzebnej mu w wędrówce przez świat, natknął się na torpedę z druzgocącym ładunkiem w jednym końcu i ciśnieniem wielu atmosfer w drugim. Jest to broń, która może istotnie przyprawić właściciela o troskę i zdenerwowanie. Sterne nie miał ochoty wylecieć w powietrze; a nie mógł pozbyć się myśli, że w pewnej mierze musiałby także ucierpieć od wybuchu.
Ta niejasna obawa powstrzymywała go z początku. Mógł teraz jeść i spać z tą straszliwą bronią u boku, z nieustan-