Strona:PL Joseph Conrad-Tajny Agent.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raport. A składał go z wielkim zadowoleniem, ponieważ widział dobrze, iż wysoki urzędnik bardzo pragnął to właśnie usłyszeć. Heat oświadczył, że nawet gdyby ktoś powziął myśl zamachu, wydział byłby o tym powiadomiony w przeciągu dwudziestu czterech godzin; a oświadczył to w pełni poczucia, że jest najwybitniejszym ekspertem w swoim wydziale. Posunął się nawet do wypowiedzenia słów, od których prawdziwa mądrość byłaby go ustrzegła. Lecz komisarz Heat nie był bardzo mądry — a przynajmniej nie był mądry prawdziwie. Istotna mądrość, która niczego nie jest pewna na tym świecie pełnym sprzeczności, przeszkodziłaby mu osiągnąć stanowisko jakie zajmował: niepokoiłaby jego przełożonych, pozbawiając go wszelkich możliwości awansu. A Heat awansował bardzo szybko.
— Nie ma wśród nich ani jednego, którego byśmy nie mogli przytrzymać każdej chwili, czy to we dnie czy w nocy. Wiemy godzina po godzinie co każdy z nich robi — oświadczył, a dygnitarz raczył się uśmiechnąć. Były to właśnie słowa, które urzędnik o reputacji komisarza Heata powinien był wypowiedzieć i dlatego brzmiały tak rozkosznie.
Dygnitarz zaufał temu oświadczeniu, zgodnemu z jego pojęciem o właściwym porządku rzeczy. Mądrość dygnitarza była z rodzaju mądrości urzędowych, bo inaczej zastanowiłby go pewien fakt wynikający nie z teorii lecz z praktyki, a mianowicie to, że w gęstej sieci stosunków między spiskowcem a policją zdarzają się luki, nagłe dziury w czasie i przestrzeni. Choćby strzeżono danego anarchistę krok za krokiem i minuta za minutą, może przyjść chwila, kiedy zniknie z oczu na parę godzin i wtedy zdarza się coś mniej lub więcej niepożądanego (zazwyczaj