Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oto bojowaniem jest żywot człowieka na ziemi, a dni jego są, jako dni najemnika, który z utęsknieniem czeka wieczoru... Jako obłok niszczeje człek i przemija; jako wianie wiatru przechodzą lata jego bezpowrotnie. — I czemuż Ty, Boże, — woła Ijob — wadzisz się z istotą tak biedną, czemu nie pofolgujesz, aby nieszczęśnik przełknął choć ślinę w spokoju? Jeżelim zgrzeszył: wszakże Ty jesteś stróżem ludzi, — czemużeś to dopuścił? a zaś dlaczego, Ty wszechmocny, nie zgładzisz mej winy, jeno mścisz się tak straszliwie? „Oto się jeszcze dzisiaj w grób położę; wspomnisz mnie jutro, lecz mnie już nie będzie!“
Rozpacz Ijoba potęguje się bezwzględną niewiarą, aby po śmierci cokolwiek jeszcze człowieka czekało. Śmierć — to kres ostateczny i nieodwołalny, noc głucha, wieczna, nieskończona. Gdy umrę — „oko moje nie zwróci się, aby widziało dobro, — nie będzie mnie już oglądał wzrok człowieczy, nawet choćby mnie oczy Twoje, Panie, szukały, mnie już nie będzie“ (r. VII, w. 7 — 8). I znowu — ostatnie wiersze rozdziału X: „Popuść mnie, iżbym opłakał nieco boleść moją, pierwej niż pójdę, aby się nie wrócić, do ziemi ciemnej i okrytej mgłą śmierci, do ziemi nędzy i ciemności, kędy mrok śmierci, w której miasto