Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w którym myśl zapłonie, rąk, które do ciebie wyciągnie, uśmiechu, z którym zawoła: „mamo.“
Razem macie przeżyć stanowczą chwilę: wspólnie wspólnym bólem cierpieć będziecie. Uderzy dzwon — hasło:
— Gotowe.
I jednocześnie ono powie: chcę żyć własnem życiem, ty powiesz: żyj teraz własnem życiem.
Silnemi skurczami trzewi wyrzucać je będziesz, nie dbając o jego ból, mocno i stanowczo przedzierać się ono będzie, nie dbając o twój ból.
Brutalny akt.
Nie — i ty i ono — wykonacie sto tysięcy drgień niedostrzegalnych; subtelnych, cudownie zręcznych, by zabierając swój dział życia, nie zabrało więcej, niż mu się z prawa należy, prawa powszechnego, odwiecznego.
— Moje dziecko.
Nie, nawet w ciągu miesięcy ciąży, ani w godzinach porodu, dziecko nie jest twoje.

3. Dziecko, które urodziłaś, waży 10 funtów.
Jest w niem ośm funtów wody i garść węgla, wapnia, azotu, siarki, fosforu, potasu, żelaza. Urodziłaś ośm funtów wody i dwa popiołu. A każda kropla tego twojego dziecka była parą chmury, kryształem śniegu, mgłą, rosą, zdrojem, mętem kanału miejskiego. Każdy atom węgla czy azotu wiązał się i rozwiązywał w miljony różnych połączeń.
Tyś tylko zebrała to wszystko, co było.
Ziemia zawieszona w nieskończoności.
Blizki towarzysz — słońce — 50 miljonów mil.
Średnica drobnej ziemi naszej, to tylko 3000 mil ognia z cienką na 10 mil skorupą ostygłą.