Strona:PL Jan Lemański Colloqvia albo Rozmowy.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niektórzy posunęli się aż do oszczerstwa;
zaś mów tłem zasadniczem
była obawa baranożerstwa,
podrzędnym — czary,

Wszyscy chcą — kary!

Przeto kundle schwyciły szkodnika
za bary...
Ten, że tak powiem, nóż mając na krtani,
zawył w głos barani:
— Gwałt, gwałtu, gwałtu!
I wtedy, jak chce owa kronika,
z której czerpalim treść całokształtu
bajki, cud taki się stał tu.

Wilki, jako mąż jeden, zrzuciły domina,
i nie zważając: cnota-li to, błąd-li
jest baranina?
mimo veto owczarskie, mimo opór kundli —

co do jednego zjadły karmazyna.