Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I.

Oto jest słowo pisma — posłuchanie
Dajcie mu dzisiaj uszy powolnemi:
Nad rzeką Chebar, w Chaldejczyków ziemi,
Jak kwiat złamany, na niewoli łanie
Wiądł Ezechiel wespół z bracią swemi,
On, prorok, który pańskie zrozumiał wezwanie.

Pan panujący, Jahweh, w zapalczywej
Złości na lud swój, jako w grzechach tonie,
Ukaże mu się w błyskawic koronie,
Rozwianych nakształt płomienistej grzywy,
I w oczy wichrem północnym mu wionie
I zleci, by szedł straszne opowiadać dziwy.

A od tej burzy, która towarzyszy
Rozkazom Jego, wstrząsną się posady
Nieba i ziemi: kamieniste grady
Z gór się posypią i las, wyrwan z ciszy,
Jęknie w swych gąszczach, pożółkły i blady,
I woda, niby piersią, głębiami zadyszy.

Kreatur wszystkie, jakie są rodzaje:
Lew i pantera, ryś i tygrys dziki
W rozdzierające wnet popadną ryki
Na głos Jehowy, co obłoki kraje;