Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Napierski do siebie.
Nie zadrżę! nie! nie!
Do Salki.
O, nie zadrżę
i lud ten z mroków wywiodę. Na tory
wszedłszy chwalebne, z nich się już nie wrócę,
choćby u kresu była ciemna brama
straszliwej śmierci...


SALKA z zapałem.
Tak mówi bohater!
Widać, że w tobie krew płynie królewska!
Lew się obudził i grzywą potrząsa!...
Z pokutnym sznurkiem na szyi nie pójdziesz
błagać o litość, ty, synu królewski!
Wchodzi Zdanowski drzwiami od lewej, powoli, z śladami głębokiej troski..


SALKA do Zdanowskiego.
Aj! co ja widzę!... panie podstarości!
Znasz swój interes!... Na zamek czorsztyński
z osełką masła przyszedłeś i z serem...
Widno, jegomość przewąchał, że dosyć
będzie różnego tu luda... No, ile
poszło gomółek?... A może pan handlarz
zmienił się naraz — anoć — w bohatera?!...
Winszuję! bardzo winszuję!... O cuda
dzisiaj nie trudno...


ZDANOWSKI do Napierskiego.
Panie pułkowniku!
Stara żebraczka, przyjaciółka twoja,
nie będzie mi tu urągać bezkarnie —
chocia-m u ciebie w gościnie...


SALKA.
O, idę!
Stara żebraczka dosyć ma już sińców
na krzywym grzbiecie, nie chce nowej krzywdy!