Strona:PL James Fenimore Cooper - Krzysztof Kolumb (cut).djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KRZYSZTOF KOLUMB
(według oryginalnego portretu).

— Czy widzisz tego człowieka? zapytał mnich, mając oczy zwrócone w jednę stronę, lecz nie wskazując przedmiotu swéj uwagi.
— Na honor, widzę tysiące ludzi, mój ojcze. Czy wolno spytać o kim mowa?
— Spojrzyj na owego mężczyznę wysokiego wzrostu, twarzy szlachetnéj i poważnéj, którego ułożenie godne jest monarchy, podczas gdy ubiór ubogiego zaledwie pokazuje szlachcica.
— Zdaje mi się że go spostrzegam, ale nic w nim nie widzę nadzwyczajnego.
— Byćto może, a jednak w postawie jego jest wyższość rzadko napotykana u ludzi nieprzywykłych do władzy.
— Sądząc z powierzchowności, uważam go za żeglarza.
— Jest nim rzeczywiście, don Luis. Przybywa z Genui, a imię jego Christoval Colon, czyli, jak zwykle go zowią, Krzysztof Kolumb.
— Przypominam sobie, żem słyszał o admirale tego nazwiska, co się odznaczył w wojnie i niedawno popłynął na Wschód.
— To nie ten, mój synu, chociaż może jaki krewny, gdyż z jednego pochodzą kraju. Ten nie jest admirałem, ale nim będzie, a może i czémś więcéj. Nauka jego przeszła rozumy wszystkich współczesnych, i gdyby nie długi pobyt twój za granicą, byłbyś słyszał niezawodnie o tym człowieku genialnym, którego pomysły, od wielu wyszydzane, są przecież godne dojrzałéj rozwagi.
— Zaostrzasz ciekawość moję, ojcze Pedro. Któż jest ten Kolumb i jaki jego zamiar?
— Jestto zagadka, któréj nie rozwiązały ani prośby moje do Najświętszéj Panny, ani nauka klasztorna, ani gorące pragnienie odkrycia prawdy. Siadaj ze mną na tym głazie, a powiem ci co mnie wiadomo. Człowiek ten, już od lat siedmiu przebywa między nami, starając się o służbę, celem odkrycia nieznanych krajów; utrzymuje bowiem, iż żeglując na Zachód, dosięgnie Indyj i owéj wyspy Cipango, tak cudownie opisanéj przez Wenecyanina Marco Polo.
— Na ś. Jakuba! przerwał śmiejąc się don Luis, to człowiek szalony. Zamiar jego wtedy chyba mógłby się powieść, gdyby ziemia była okrągłą; bo wszakże Indye leżą na wschód, a nie na zachód Hiszpanii.
— Powszechnie mu to zarzucają, lecz on na wszystko gotową ma odpowiedź.
— Czyż podobna przypuścić taką niedorzeczność? przecież widziemy najwyraźniéj, że ziemia jest płaską.
— Zdanie jego w tym względzie zupełnie jest odmienne, i słuszne, przyznać trzeba, ma do tego powody. Jako żeglarz uważał nieraz, iż na morzu, gdy okręt jaki zjawia się w oddaleniu, wi-