Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stary człek z kijem w ręku... pomarszczony, żółty, z włosami długiemi jakby przylepionemi do głowy, i kiwnąwszy na bryce siedzącemu półukłonem, spytał:
— Pan do Czerwonego klasztoru chcesz? Po nocy!
— Co mi to za noc? ledwo wieczór.
Chłop popatrzał po niebie i po podróżnych..
— A wy to zkąd? zapytał pan.
— Niedaleko, ze Sromowiec paneńku.
— Znacie drogę?
— Ktoby jéj tu nie znał!
— To prowadźcie....
Zadumał się stary... poskrobał po brodzie, spojrzał na żyda, westchnął, nieraźno mu było odpowiedzieć... Żyd na niego popatrzał, czy mu dał znak, czy się tak zdawało, zawahał się stary.
— A jużci, jak pan zapłaci! czemu nie?
— Zapłacę... siadaj na wóz... bo się ciemni.
— Ino węzełek zabiorę, szepnął chłop ciągle jakoś niepewny... Hryszka go popchnął żywo, poszedł trochę śpieszniéj do gospody, a żyd jakby nie było też tu co robić, pociągnął za nim.
Woźnica się obejrzał ku panu.
— Ej! jaśnie panie, rzekł... to czartowskie drogi.. a i chłopa... kto zna? a na biedę nie wiele potrzeba.....
— Czyż ty stchórzysz Janku! rozśmiał się pan...
Woźnica się obejrzał, wąsa pokręcił tylko....
Tymczasem na bryce siedzący pomacał koło nogi, brzęknęła szabla, ujął się za pas, widać było parę pistoletów za nim... Służący też roztworzył płaszcz, jakby się chciał poprawić i ręką swoje pistolety oba do góry nieco wysunął.... Hryszka patrzał i jakoś mu te nieme przygotowania dziwnemi się zdały.... A chłop też długo się w karczemce zabawiał....
Wyszedł wreszcie z głową spuszczoną, a choć