Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/448

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Patrzcie! — zawołała — Paweł mi nic nie powiedział! skomponował jakiś interes — nie pokazał listu i... nic dotąd nie wiedziałam.
— To dziwna — rzekł zimno i niedowierzająco Hieronim — boć nie było się czego taić.
Hiacyntha przyszła w pomoc swej pani i przyjaciółce.
— O ja! — rzekła — doskonale pojmuję powody które pana do milczenia skłoniły.... serce jego zna czułość i draźliwość pani, wie jak każde wrażenie silniejsze działa na nią; chciał zapewne powolnie ją przygotować do tej wstrząsającej wiadomości.
— Proszę cię — po cichu zbliżając się do męża spytała gospodyni... — cóż to się stało biednemu Kasztelanicowi? Tak się zdawał zdrów! tak jeszcze był silny....
— Zdaje się że to być musiała apopleksja! — odpowiedział Hieronim — bo zmarł nie chorując, prawie nagle...
— Nieszczęśliwy! — westchnęła Hieronimowa — bez przygotowania, bez modlitwy!
Julja tymczasem, chcąc usprawiedliwić twierdzenie swej przyjaciółki i draźliwości swych nerwów, powoli przybierała się do mdłości, źle się jej już robiło; musiano posłać po konie, dobyto kolońskiej wódki, a Hieronimowa uwierzywszy święcie tej komedji, krzątała się niezmiernie niespokojna.
— Pan jedziesz? — spytała mdlejąca, nie zapominając jednak badać....
— Ja? a ja tam po co? — obojętnie rzekł Hieronim — ojcu potrzebny nie jestem, kiedy już Paweł, do interesów odemnie wprawniejszy, pojechał; sam nadziei na tym spadku nie mam żadnej, mało mnie to obchodzi; po co darmo mam się kłopotać, niewiedzieć czego!
Te wyrazy wyrzeczone zimno, wlały otuchę nową w serce pani Julji; zapewniały ją bowiem coraz bardziej, że Hieronim w razie potrzeby do wszelkiej roboty będzie łatwy, nie wiele sobie ważąc ten spadek.