Strona:PL JI Kraszewski Dzierżawca na Wołyniu.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pewien w nich takt, i tak po kilku latach, co trzymali kilka kluczów, to ich kilka kupują, jeśli w karty nie przegrają części majątku.
Starodawny possessor, mówił daléj mój sąsiad, — to była panie figura, jakiéj dziś mało widać, albo i nie widać może. Szlachcic, za którego z miny nie dałbyś trzech groszy, szaraczkowa kapota, buty juchtowe, barania kapuza, pokorny, kłaniający się; — ale pomacać go było, koło pasa, były tam czerwone złote, jakich niejeden pan, co się dął tęgo, nie miał i połowy. W domu u possessora, gołe ściany i Matka Boża, lub Pan Jezus na ścianie, kilimkiem okryty tapczanik; nad łóżkiem gromnica. Jejmość w kuchni zawsze, albo w piekarni, albo u wieprzów, u drobiu, z prządkami. Nie widziałeś jéj, chyba u obiadu, do którego siadał podstarości razem. A na stół nie dali nic, krom domowych rzeczy, przyprawnych słoniną, bo masło sprzedawało się w mieście. A dawała go krowa po trzy faski! Drobiu także nie jadało się, wędlicami, półgęskami, nabiałem (i to oszczędnie), a żydowskiemi prezenty sztukując się. Jechał pan possessor w drogę, brał flaszkę wódki, (bo się nie bał odkupów po miasteczkach), séra twardego, kiełbas, chleba, dobrze, kiedy garnek bigosu, a i to nieprędzéj, aż mu trzos ciężył u pasa ładowany. Takimto sposobem dorabiano się mosanie fortuny, pracą i oszczędnością. Teraz, może po części i dlatego krzyczą na dziérżawy, że sami z nich korzystać nie umieją, wziąść się w kupę, oszczędzać, pracować. Teraz weźmie szlachcic possessyjkę za kilka tysięcy, toć już chce mu się koczyka, koników dobrych, kucharza, stołu, kamerdynera, a Jejmości fioków a Jejmościankom djabli już wiedzą czego.