Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/521

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o oznaczonéj godzinie, lecz musiał się przebrać, nim mógł ukazać się u żony... Rozmowa toczyła się właśnie o Dreźnie i Maryi Antoninie żonie kurfirsta... gdy Brühl z bratem wszedł na pokoje, a zarumieniona żona uznała za właściwe zbliżyć się doń kilka kroków na powitanie. Generał ucałował jéj rękę z wielką uprzejmością, po cichu kilka słów przemówiwszy, a tuż do stojącéj blisko zwrócił się zaraz pani Mniszchowéj, która go serdecznie, jak on ją, uściskała...
Zaczęły się powitania z biskupem, który bardzo gorąco przyjął generała — ze starostą szczerzeckim, który śmiał się i krzyczał, z panią Sołłohubową, któréj oczy oddawna się spotkały ze wzrokiem Brühla, a twarz zdradziła uczucie, naostatek z Sołłohubem, a nawet ze starą Francuzką, dygającą z daleka...
Mimo żałoby domu i królestwa, przykrych zawodów i przejść, jakie go spotykały i których się mógł spodziewać generał, twarz jego była wypogodzona, zdawał się zupełnie spokojnym i niestrwożonym... Usiadł przy biskupie, naprzeciw pani Sołłohubowéj, i zaczął mówić o swéj podróży...
Biskup słuchał roztargniony. Widoczném było, że przyjaciel saskiego domu pośpieszył tu na powitanie przybywającego w nadziei dowiedzenia się co słychać było w Dreznie.
Zwolennicy saskiéj dynastyi łudzili się jeszcze tą nadzieją, że słaby, ułomny, niedołężny Fryderyk