Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech książę Adam będzie spokojny, my sami starać się o to będziemy... Jak sądzisz — dodał po chwili — czy on sam myśli przeciw mnie wystąpić?... Toby było zabawne!
Rozśmiał się.
— O ile wiem, nie on, ale młody stolnik litewski.
— Którego ojciec odemnie odbierał przysięgę — zawołał Brühl ruszając ramionami. — Żal mi go, że będzie musiał grać tę rolę. C’est un galant homme, wcale do tego rodzaju burd, jaka się w sejmie obiecuje, nie przeznaczony... równie jak ja, żeby być ich ofiarą...
— Kogóż wy postawicie ze strony waszéj? — zapytał Sołłohub...
— Ty się mnie pytasz — odpowiedział Brühl — a ja, musiałbym o to mojego ojca...
— Nic nie wiem, domyślam się tylko, iż na czele naszéj partyi stanie ten, którego nominacya na województwo wileńskie wszystkiéj téj wojny bodaj jest przyczyną... najpotężniejszy z panów w Rzeczypospolitéj... wasz kuzynek...
Sołłohub potrząsł głową.
— A! jeśli książę Karol stanie na czele, możesz być pewnym, że się bez guza nie obejdzie... Ordynat nieświezki, słucki, klecki, ołycki, żółkiewski, pan na Łachwie, Dryświatach, Białéj, Złoczowie i Kamieniu... a mój dostojny kuzynek... jeśli swą Litwę szaraczkową przyprowadzi z sobą na sejm, skończy się na szablach... On inaczéj