Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/572

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z szyjką zwężoną, zwykle zatykany korkiem, stał zawsze, od czasów niepamiętnych na komodzie w sypialni. Jakoż znalazł się w swém miejscu, zapylony, ale bez korka...
Pomimo szkła ciemno-szafirowego, z którego był odlany, przeciw świecy okazał się próżnym — atramentu nie było w nim ani kropli.
Lecz na to znany był sposób, wlewało się trochę wody ciepłéj, a osad na dnie przyschły, dawał wcale przyjemnéj barwy ciecz szarawą, z prószynkami pyłu, która na papierze przybierała kolor niezdecydowany lecz czytelny. Dorota podjęła się wskrzeszenia inkaustu.
Teraz dopiéro Wereszczaka przypomniał sobie, że oprócz papieru i atramentu, potrzeba było koniecznie pióra do pisania. Jakób poszedł ich szukać i znalazł dwa. Jedno z długim ogonem białym, pokaźne na oko, lecz gdy mu się Wereszczaka przy świecy przypatrzył, okazało się tragicznie rozdarte na dwie części, i każda z nich wykręconą była tak, jakby zaprzysięgła, że papieru nigdy nie dotknie.
Drugie pióro, mało obcięte, jak więźniom głowy strzygą, było długie, wyglądało na dające się zużytkować, lecz rozeschłe, starte na końcu — nie spuszczało wcale i pierwszym jego owocem był żyd, którego Podkomorzy, papieru żałując, po studencku językiem zlizał.
Splunął zaraz, lecz smak mu pozostał potém tak niemiły, że musiał sobie kazać dać kapkę ratafii i chleba z soli prószynką. Dopiéro to przeszło.
Zamachnął się już poczynać raptularz — i Jakób uspokojony szedł do progu, gdy krzyk się dał słyszéć, który Podkomorzy, tylko w chwilach zupełnego zapomnienia się wydawał.
— A! wciornastki-by cię...
Jakób stanął.
— Nie pisze — szelma!
I cisnął w stół piórem tak, że gdyby nawet potém chciało mu się akomodować, nie mogłoby, gdyż zdruzgotał je w kawałki.
— Biegaj mi zaraz do ekonoma na folwark... pióra! na rany ludzkie, pióra! Żeby téż w domu jednego poczciwego pióra nie było! A to skaranie — a to nieszczeście jakieś...
Jakób wyprawił Jaśka po pióra, a chłopiec nie miał zwyczaju się śpieszyć. Przytém sprawa z ekonomem przedstawiała, mimo prostoty swéj, niektóre trudności wykonania.
Ekonoma nie było w domu. O tych absencyach jego wieczornych, ponieważ nie był żonaty, chodziły wieści różne; zwyczajnie plotki. Oficyalnie zaś ekonom miał się znajdować u arendarza