Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niewolnikiem ziemi i ciałam i świata czynią? Potrzebaż koniecznie, abym ja, wyższy od ludzi nauką i władzą, zrównał się z nimi użyciem świata, zniżył się jak oni, do napicia z brudnej kałuży?
— Któż mię zapewni, że potem będzie mi dosyć? Któż mię zapewni, że raz puściwszy cugle, wstrzymam się i nie zapragnę wypić tej czary aż do mętów i goryczy, leżących na dnie?
— Warte-li te rozkosze, abym się zniżał do nich? Toć to jest, albo nie, co w istocie dręczy mnie i niespokoi?
I myślał, i patrzał, i przekonywał się mimowoli, że próbując szczęścia ziemskiego, zostawało mu jeszcze spróbować użycia świata.
— Ha, rzekł do siebie, nie trudno mi będzie użyć świata! — I śmiech szyderski rozległ się w tej chwili tuż obok. Był to głos szatana.
— Ty tu znowu, szatanie?
— Zawsze, mistrzu! Słucham ciekawej rozmowy twojej duszy z ciałem i śmieję się słysząc to dumne: nie trudno mi będzie użyć świata.
— Jest-li to śmieszne? z czegoż się śmiałeś tak głośno?
— Bo ci ta myśl przyszła właśnie w porę, jaką przepowiedziałem. Spojrzyj na siebie. Jesteś złamany nauką i pracą, myślami, niepokojem; duszą, która się w tobie jak lew w klatce uwięziony bije i tłucze. Twoje włosy, nie z wieku lecz z pracy opadają z głowy jak dojrzały owoc, więdną, schną i siwieją, twoje oczy opasały się czerwonym obręczem, tem piętnem mozołu lub rozpusty; twarz ci zapadła i zmarszczyła się jak pargamin stary, ciało nabrało zgięcia jak łuk, który, choć mu stronę odpuszczą, chyli się z nałogu. Przywykłeś i przyrosłeś do twej ciszy naukowej, znasz księgi, ale znasz-że ludzi, znasz-że ty kobiety, bez których użyć świata nie potrafisz? Czy potrafisz dać sobie radę ze światem, mędrcze, coś go tak głęboko zbadał? Ja jestem pewny, że pierwsze dziewcze wiejskie w pole by cię, w praktycznem życiu, wywiodło.