Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Hołota 02.pdf/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak są skorzy do ratowania i pocieszania, ale ils ont un peu empiété sur mon terrain! dodała z przyciskiem. To trochę nie po sąsiedzku.
— Jest to sprawa domowa, mówiła, ożywiając się, która powinna się była na miejscu, między nami, załatwić, pośrednictwo to wygląda jakby rzucenie rękawicy.
Wszyscy milczeli. Onufry pragnął uspokoić swą panią.
Ma chère, nietrzeba tego brać tak bardzo surowo, musimy ignorować uchybienie, wierz mi.
Pani zamilkła, usta zaciskając, nie była przekonaną.
W tej chwili wywołano p. Onufrego znowu do dziadunia, i miała zręczność, po wyjściu jego, cały swój żal do sąsiadów odkryć hrabiemu, nazywając ich niewdzięcznemi, bo Żabie Borkowi nietylko nie uchybiło nigdy, ale aż nadto mu okazywało przyjaźni. Już samo, „zaakaparowanie“ (sic), młodego Zarzeckiego było podejrzanem, mogło się uważać za wzięcie strony tej rodziny przeciw państwu Manczyńskim, i t. p.
Hrabia, we cztery oczy, potakiwał nieszczęśliwej Idalii, która tego wieczora będąc w werwie satyrycznej, gdy skończyła o Du Royerach, poczęła o starościcu, jego ekwipażu i dworze, jego manierach, a na ostatku obwiniła tego swego poczciwego Onufrego, który zawsze zbytnią dobrocią i powolnością grzeszył.
Spodziewany tegoż wieczora jeszcze urzędnik, nie przybył nawet w nocy. Oznajmiono o nim, kanceliście jego i doktorze dla obdukcyi, dopiero z rana, gdy starościc po Morysonie i rumianku był usnął.
Rządca, już uprzedzony, jak miał rzecz przedstawić przyjął tych gości u siebie, i dopiero około dziesiątej, gdy starościc ubrany, gwiazdę przypiął, spodziewając się, iż ona