Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Hołota 01.pdf/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Miliony czy krocie, ale coś po niej musiało zostać, a myśmy znaleźli po jej śmierci niespełna cztery tysiące złotych.
Ztąd podejrzenia na Zarzeckiego, który dał się męczyć, nie powiedział nic, a teraz bij zabij na nas. Siedzi tu na lichem dożywociu, i córka jest podobno przy nim.
— Że wirtuozka owa, Aniela Zarzecka, jest tu w Żabiem, to mi mówili nasi najpierwsi muzycy, wspominając o niej — rzekł hrabia.
— Więc taż sama! — zawołał Onufry. Diable! tego by się domyśleć było trudno, bom słyszał że córka starego ekonoma sama chodzi do krów i prania! Jużci wirtuozka inaczejby im mogła pomagać!
— Przepraszam cię, — obojętnie rzekł hrabia — mówiłem że jest excentryczna. Opowiadają historye o niej.
Wspomnienie o pannie Zarzeckiej niezmiernie zdało się zajmować i zaciekawiać pana Onufrego, który po kilkakroć wracał do zapytań o niej, a gdy wieczorem przyszli do salonu na herbatę, natychmiast o tem żonie oznajmił, jako o rzeczy najosobliwszej, nie do wiary, o której się tylko co dowiedział.
Nikt nad państwa Manczyńskich nie miał większego poszanowania dla imion, szczególniej cudzoziemskich znakomitości: ta którą chwalił Liszt, której talent uznawał Henselt i Rubinstein, w oczach pani Idalii stawała się osobą obudzającą współczucie i zajęcie najżywsze.
— Ale być że to może? — zawołała z gracyą załamując ręce. Słyszałam że gra pięknie, ale któż nie gra dziś pięknie? Żeby zaś miała zasłużyć na pochwały Liszta to, nie do pojęcia!
To mówiąc zerwała się pani Idalia i nic nie mówiąc, pobiegła do swej Basi, która ją jedna objaśnić mogła o Zarzeckiej.