Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i trzy nie liczył, ale niepokój i walki nieustanne nakoniec i tego olbrzyma złamały.
Powiadano, że zarówno o los kraju, jak o przyszłość syna niepokojąc się, obojga nie wiedział komu powierzyć. Opiekę wreście nad małoletnim Tomaszem zapowiadał zlać na Mikołaja Zebrzydowskiego, który coraz więcej u niego wziętości i zaufania zyskiwał. Energią też i mocą charakteru, a zupełnem oddaniem się Zamojskiemu zasługiwał na nie.
Na jakiś czas ukołysane niechęci przeciwko królowi, odezwały się jako odpowiedź na krzywdę hetmanowi wyrządzoną. Dwór obwiniał Zamojskiego, jego stronnictwo powstało znowu przeciwko Zygmuntowi, rakuszanom i praktykom. Przyłączyli się do niego dyssydenci, których lekceważono i garść wyznawców wschodniego obrządku, która na unią z kościołem rzymskim godzić się nie chciała. Na czele ich stał znakomity rodem, bogactwem i osobistemi przymiotami kniaź Ostrogski. Zamojski znalazł się w ten sposób po stronie różnowierców, chociaż gorliwy katolik i razem z Batorym niegdyś Jezuitów opiekun, których kilka kollegiów założył z nim i akademię wileńską im powierzył.
Teraz stał w imię wolności sumienia i paktów zapewniających ją po stronie królowi nienawistnej, zmuszony po tylu bojach i zwycięztwach toczyć walkę nową, razem ze sprzymierzeńcami,