Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a naostatek nawet karty, karty na stole u niego widziano!
Wszystkie te rozrywki, dowodzące że się okrutnie nudził i usiłował czemś zająć, niemal mu poczytywano za zbrodnie.
Dalej szło, że się samymi Jezuitami otaczał, ale pomiędzy tymi, występowała piękna postać księdza Skargi, który właśnie był kaznodzieją dworu mianowany.
Największym zaś zarzutem i powodem niechęci było, że król miał wielką cześć dla rakuzkiego domu i dla niego sympatyą.
Przewidywano już, że będzie sobie miał za największy zaszczyt i szczęście z domem tym się połączyć, którego w Polsce się tak obawiano.
Zamojski obchodził się też ze swym więźniem Maksymilianem ze względnością największą. Dawano mu wszelką możliwą swobodę na krasnostawskim zamku, ale o niewiele chodziło, by korzystając z niej nie uszedł.
Spisek już był ułożony. Miał się spuścić z murów po sznurze i z nocy korzystając biedz do granicy, nie podpisawszy układów i nie zabezpieczywszy Polsce, że się jej zrzecze a nadal niepokoić nie będzie. Szczęściem w czas doszło to do uszów Zamojskiego, który straże podwoić i czujność powiększyć nakazał, tak że ucieczka się stała niepodobieństwem.
Hetman wolność przywracając więźniowi wo-