Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom I.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wracajcie rychło. Ja tu nikogo nie mam, komubym się zupełnie zwierzyć mogła...
Chciała mówić wyraźniej i zawahała się nieco.
— Nie skarżę się na zdradę — ciągnęła dalej — ale nie wszystko co czynię chciałabym rozgłaszać przed światem, a nawet przed tymi, co jak biskup dobrze mi życzą...
Na twarzy królowej Sonki błysnął przelotny promyk dumy i pewności siebie.
— Ja kobietą jestem i po kobiecemu to czynię, co inni po męzku możeby w różny sposób od mojego chcieli zdobyć... Okaże się, komu się lepiej poszczęści!!
Uśmiechnęła się królowa ironicznie trochę i natychmiast wróciła do powagi zwykłej.
— Jedźcie gdy potrzeba — rzekła — bo biskupowi odmawiać nie możecie, ale pamiętajcie, że powracać wam należy rychło, jeśli mnie służyć chcecie... O probostwie w Wieliczce nie mówcie nikomu, ja wam je przyrzekam i mieć je będziecie...
Dzień to był, w którym nie dano Grzegorzowi spoczynku. Biskup Zbyszek wzywał go do siebie. Podróż do Włoch była postanowioną. Pisano listy do Papieża, biskup ustne dawał instrukcye.
Sobór bazylejski i wszystkie spory i trudności, jakie wywoływał, były przedmiotem głównym poselstwa. Sprawy kościoła polskiego, obsadzenie katedr, stanowiły także ważne zadanie, które bi-