Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziła wesołemi niebieskimi oczyma. Wszystko się w niej śmiało i radowało, wejrzenie, usta, postać cała, fałdy sukni szkarłatnej ze złotem, i czapka z piórkiem na główce rzucona od niechcenia, z pod której włosy w puklach dobywały się jasne.
Czuła się tu panią i królową, a ile razy wzrok jej padł na młodego męża, otwierały się wargi różowe, i ząbki perłowe bielały... Zdała się mówić. — Raduj się, ciesz się!... wiozę szczęście w mojej dłoni!!
Z taką dziewiczą śmiałością, z butą książęcą, pierwsza wjechała w podwórce... Stanęli u kościoła...
Semko skoczywszy z konia, zsadził ją i podawszy rękę wiódł do błogosławieństwa.
Z chlebem i solą, ruskim obyczajem, stał Janusz w progu... Olga szła ku niemu niestrwożona, śmiejąc się, i gdy się jej pokłonił, rzuciła się staremu na szyję z pocałunkiem serdecznym. Młoda pani przestąpiła próg bez trwogi, a zwróciwszy do męża, objęła go zarumieniona...
Henryk patrzał zdala, ale się nie zbliżył do niej, i ona zdawała się o nim zapominać.
Na młodych państwa zastawione już czekały stoły, a przy nich dwa miejsca osobne na podwyższeniu, i obok dwa dla braci. Kanclerz je modlitwą błogosławił...
Piękna Olga tymczasem rzucała oczyma, przy-