Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zatarł swą wesołością nieprzyjemne wrażenie tego zetknięcia się dwu osobistości nie stworzonych dla siebie.
Semko miał w sobie coś nieco dzikiego; mniej okrzesanego, wzrostem i postawą górował nad zręcznym i pieszczonym książątkiem, które z całą swą dumą i elegancyą zmalało przy nim.
Suchenwirth z wielką ciekawością przypatrywał się temn Piastowi, którego herbu i godeł ciekawym był bardzo. Dla niego rycerz każdy cały się wcielał w swe godło...
Wilhelm i Semko ledwie parę słów zimnych zamienili, ale się pilnie nawzajem przypatrywali sobie. W tem dano znać, bo w ulicy rozstawione były czaty, że królowa jedzie... Natychmiast rzucając Semka, który nie wiedział jeszcze co ma czynić, Wilhelm wybiegł ku furcie i stanął tu właśnie, gdy Jadwiga wchodzić miała. Towarzyszyła jej Hilda, kilka panien, wojewodzina Emrykowa, dworzanie i Gniewosz.
Cały ten poczet liczniejszy, niżby była Jadwiga życzyła sobie, okazał się potrzebnym dla przyzwoitości.
Na widok Wilhelma rumieńcem okryła się śliczna twarz królowej, podała mu rękę drżącą, a wzruszenie nie dozwoliło jej usłyszeć wyuczonych słów kilku, któremi ją powitał. Trzymając się za ręce i cicho rozmawiając przeszli koryta-