Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

był także do Krakowa, lecz niedoznawszy klęsk wojny, zawarciem dawniej umowy i przymierza, wyposażony ze skarbca królestwa dwoma tysiącami grzywien rocznie, wcale inaczej mógł i musiał wystąpić.
Ze znacznym pocztem, ze dworem, w kilkadziesiąt koni, zajechał po książęcemu...
Wiedział on już o Semku, i przybywającego zimno i uroczyście przywitał. Wymówki zapóźne były, nie czynił też ich Janusz. Spytał tylko, czy krok jaki do królowej przedsięwziął i dowiedział się z widoczną radością, iż sprawa braterska nie tak źle stała jak się lękał.
— Dobrze mieć rozum, choć późno! — odezwał się do Semka. Spodziewam się, że po doświadczeniu, które wiele kosztowało, zechcesz mnie naśladować... i siedzieć spokojnie.
Na to wszystko dumny Semko nie odpowiadał wcale, — poskarżył się tylko, iż mu Bartosza z Odolanowa ostro odprawiono. Janusz nie dziwił się temu...
— Jużci on był hubką a ty próchnem, — rzekł — wiedzą, że gdyby nie podpalił, nie byłbyś gorzał.
Królowej Janusz nie znał jeszcze, więc rozmowa naprzód o nią potrąciła i spytał Semka jaką była.
Z wielkiem uniesieniem, nie mogąc się wstrzymać mówić o niej począł młody książe, co Ja-