Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/044

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Byłem obrany i okrzyknięty królem! Pamięć tego dnia się nie zatrze. Naprawdę, bez władzy, alem tym królem po dziś dzień... Jestem z krwi tych panów, co długie wieki Polską władali... Korona z prawa na kądziel zejść nie mogła. Miałżebym się zrzec tego, zapomnieć, żem walczył, uznać się zwyciężonym? Lepiej umrzeć i ginąć, niż srom znosić. Pokójbym miał, cześć bym postradał!!
Książe ożywił się mówiąc, głos mu drżał — Hawnul dał ochłonąć.
— Zwyciążonym być, bolesna rzecz — odezwał się, — ale któryż rycerz nim nie bywał? Wy zaś, miłościwy panie, zwyciężonym nie jesteście, nie będziecie, poświęcicie siebie dla Kościoła, dla nawrócenia pogan, dla sprawy Chrystusa; Bóg wam to nagrodzi, ludzie ocenią, Polska wdzięczną będzie...
Hawnul mówił żywo i z gorącością człowieka, który wielkim celem, jaki miał przed sobą, był olśniony... Głos jego drżał, wyrazy siłę miały, jaką daje duch możny. Książe zawahał się z odpowiedzią.
Nie śmiał pytać, co w zamian otrzymać może od Jagiełły... Starosta dał mu się rozmyśleć, i wyczekawszy nieco, począł powoli.
— Jagiełło w domu tym, na pierwsze czasy potrzebuje pokoju; zresztą nieochybna czeka go wojna z zakonem. Krzyżacy ochrzcić nie mo-