Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i pół-niemców było wielu; żądała od wojewody, aby natychmiast zajmował je i od zemsty Grzymałów bronił.
Niespodziane to powodzenie, które więcej powaga urzędu wojewody niż męztwo szlachty wywołało, wbiło ją w dumę i dodała ducha.
— Trzymać się tylko kupą! — wołano a dobra nasza będzie.
Wzięcie Pyzdr i nadchodzące poselstwa wszystkim serca rozgrzały. Bartosz z oddziałem pobiegł zaraz, jak się zdawało, dać o tem wiedzieć Semkowi... W istocie bowiem w obozie wojewody nie było go, a gdzie się znajdował, zachowywano w tajemnicy.
Sam wojewoda spodziewał się teraz, iż rychło zupełne zwycięztwo nad Domaratem i Grzymałami odniosą.
Nie zwlekając, porywczy Świdwa z silnym oddziałem ruszył razem z posłami poznańskiemi, zająć miasto opuszczone przez Domarata.
Zamek trzymał jeszcze wielkorządzca, ale drewniany dwór na górze, po nad nim, miasto oddawało wojewodzie.
Zbyt wszakże łatwem wyobrażano sobie złamanie Grzymałów, którzy wcale o poddaniu się nie myśleli. Domarat poprzysiągł do ostatniej krwi kropli się bronić. Miał jeszcze w rękach obronne gródki Wieleń, Międzychód, Międzyrzecz, Zbąszyń, Kieplowo; a przy nim stali pokrewni Grzy-