Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czonych, u których znaleźli łoża usłane, ognie rozpalone, a w głowach wedle zwyczaju, przygotowany napój do poduszki, (Schlaftrunk), bez którego nikt spać nie szedł.
Wszystko co do użycia księciu przeznaczonem było, tak wspaniale dobrano, tak pańsko, iż w tem więcej widać było chęć popisu, niż staranie o jego wygodę.
Semko sam na sam, pozostawszy z kanclerzem, musiał naprzód wysłuchać jego tłumaczeń i narzekania, gdyż biedny ksiądz oburzony był sposobem, jakim się obeszli z nim przy traktowaniu sprawy Krzyżacy i łzy miał na oczach prawie.
Książe zaś dość obojętnie słuchał tego, bo umowa o pieniądze, mniej go w tej chwili obchodziła, niż posłannictwo, którego podjąć się musiał.
Widział on zupełne niepodobieństwo spełnienia Witoldowego zlecenia i puszczenia się w podróż bez pomocy czyjejś, a nie wiedział komu się zwierzy i wezwie do tej trudnej sprawy. Przebiegał myślą wszystkich swoich urzędników, dwór, sługi, nie mogąc pośród nich znaleźć komuby się całkiem zaufać godziło — rachując na dochowanie tajemnicy.
Nie nawykł był też sam do ukrywania czegokolwiek w sobie, a zwierzenie się Witolda ciążyło mu jak nieznośne brzemię.
Kanclerz odmówiwszy wieczorną modlitwę,