Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Beata żywo — idąc ku księdzu.

Chciałam mówić z wami,
Chciałam rady zasięgnąć, w sam czas przechodzicie,
Wasil brat nasz się zmówił z memi sąsiadami
Chce mi córkę odebrać — kto wié? — może życie!
Wiecież jakiego na to używa powodu?
Kniaź Dymitr pisał do mnie szerokiemi słowy,
Chwaląc się z swoich bogactw i zwycięztw i rodu,
Prosząc o córkę moję — Samiście list owy
Czytali, odpisali — nie było przyczyny
Odmawiać mu zupełnie — zdałam się na Króla,
Że on i mój opiekun i mojéj dziewczyny,
Że jego w tém stanowi, a nie moja wola.
Dziś z tego listu pochop dwaj Kniaziowie biorą,
By mi córkę odebrać — Dzisiaj ranną porą,
Wrócił człowiek, com wczoraj z listem go posłała,
Wrócił, mówił że wojną tchnie już tłuszcza cała —
Zebrane od Wasila z Dymitrem kozaki,
Dziś jeszcze na mój zamek napaść mają siłą.
Gotują się, ścierają wojenne orszaki —
I mnie zostać bezbronnie wszak się nie godziło? —


Ksiądz po rozmyśle.

Lecz może wieści płonne?