Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

maką — w sposobie przemowy umieszczając krytykę tłumaczów, co go poprzedzili.
— To tedy z greckiego? spytała Koralja poważnie.
— Illiada po grecku! rzekł Szambellan. —
— Ale tłumaczenie? —
— Z Illiady.
— Z oryginału?
— To jest — te — tak — tak.
— Jakiéj Pan używa edycij?
— Edycij — nowéj — to jest, ale czas upływa a tu czytanie. —
— Zapewne ostatnie lipskie wydanie.
— Tak! tak — lipskie.
— Bo nie przypuszczam, abyś tłumaczył z tłumaczenia, to by było po studencku. —
Ale już Szambellan poczynał.
Pożegnanie przeciągnęło się tak dobrze, że wkrótce zaczęła się bitwa greków z Trojany, a on jeszcze zajęty piorunującym Jo-