Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z Tymkiem, Tymek któremu tak hojnie dałeś piędziesięciu prenumeratorów, pomoże tobie; zna wszystkich, ciśnie się wszędzie, wprowadzi. Napatrzysz się niebieskich pończoch, nawąchasz literatów, nazbiérasz obrazków.
— Pozwól kochany wuju, przypomnieć sobie, żem nie literat.
— Może nim zostaniesz.
— Ach! wolę być gastronomem, niż kucharzem i niepojmuję Brillat’a Savarin gotującego jajecznicę — Ugotowawszy pewnie bym już jeść nie potrafił.
— A Sława?
— Grzecznym dzieciom obiecują zabawki, których nie dają nigdy — toż samo ze sławą — Śliczne cacko, które się tłucze prędko, jeśli kiedy do rąk dójdzie.
— Dajmyż to cacko Natalji.
— Żebyś wiedział jak jéj nie lubię.
— Ty, jéj! A owa miłość!
— Kobiéta, odrzekł sentencjonalnie Staś, co umoczyła palec w atramencie raz w życiu,