Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wy idziecie z wielkiémi piéniędzmi mówił Jow.
— My! a wej!.. zakrzyknęli żydzi oba pobladłszy — my niémamy, tylko to co tobie dać, czy my szalone wieść z sobą piéniądze.
— Nu — a ja to znam, że wy macie piéniądze, rzekł Jow podpalając fajkę — gadajcie co chcecie. Jest was dwóch, to piérwsze — ty, wskazał na Hersza, masz trzos na brzuchu, a ty, rzekł do drugiego, pewnie podwiązki tłuste.
Żydzi pobledli.
— A czego się boicie? ja was nie obedrę — rzekł Jow, mnie ludzie znają; ja sprawiedliwy człowiek. A co dacie?
Żydzi się naradzali.
— Damy dwa czerwońce, rzekli, to więcéj niż wszyscy dają.
— Dacie cztéry, rzekł chłop.
— Ani grosza jak trzy.
— Jow milczał, zapalił fajkę na nowo, usiadł pod piecem i powoli powiedział: