Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czyli się z torbami, z wózkami, handlując, a po miasteczkach policzyć ich było niepodobna.
Tu więc co się działo, wszystko za pośrédnictwem żydów, i wszelkiego handlu zysk, przechodząc przez ich ręce, częścią w nich zostawał.
Od dawna przywykliśmy krzyczéć na żydów, kto wié, jednakże, czy gdybyśmy się nagle ich pozbyli, nieznaleźlibyśmy się w stanie człowieka, co długo chorując, uwolniony od choroby, czuje że mu czegoś, do czego jak do życia przywykł, braknie. Prawda, że żydzi zaprzątnieni handlem, odbiérają nam zyski jego, lecz cóż przeszkadza współzawodnictwu, zwłaszcza w wielkim handlu zbożowym? Gdybyśmy mieli dość przemyślności, wytrwałości nadewszystko i zamiłowania w pracy, moglibyśmy wyśmienicie wiéść też same handle co żydzi; a mając pojedyńczo daleko większe kapitały, zjednoczywszy je, (jak i oni czynią) mo-