Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że tak powiem, a kto praw tych niespełniał, był w oczach dawnego towarzystwa, występnym i złym. Był to mówią zabytek pogański, bo i na Wschodzie, praktykuje się gościnność święcie, aleć ją i wielkie uczucie religijne u nas wkorzenione, wsparło, i wzmocniło ją myślę.
Wyjechawszy z domowéj zagrody, ani mi serce zabiło ze strachu, z niepewności puszczając się w nieznajomy świat. Byłem pewien, że sobie na nim dam radę. Jakoż, ujrzycie państwo, że jeśli mi się nie wielce poszczęściło, co rzadka, nie wpadłem też w nic dla mnie fatalnego. Podróżowałem jakem powiedział, jak od znajomych do znajomych, jak między familją.
Nie darmo mówiono, brat ślachcic, ślachcic bowiem ślachcicowi był w istocie bratem. — Używaliśmy jednych herbów z małemi odmianami, ten wiązał dwa, ten raz Nałęcza, ten go miał białym, ten czerwonym; wywracaliśmy naszą podkowę Jastrzębca,