Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Królowéj projekt wyprawy był bardzo na rękę — dawał jéj sposobność okazania się litościwą, i troskliwą o zdrowie męża.
Przy obiedzie naprzód zagaiła o tem zapytując męża czy prawda było że miał zamiar do wojska się udać, i że do wyjazdu czyniono przygotowania.
Trochę zadziwiony tem zajęciem — Michał pomilczawszy nieco odparł chłodno, że — musiał, jechać do wojska...
— Ale doktór Braun uznaje to nie możliwem — poczęła żywo Eleonora. Dowiedziawszy się o wydanych rozkazach wierzyć im niechciałam, mówiłam o tem z lekarzem... Sprzeciwia się stanowczo...
— Chociażby nawet było jakie niebezpieczeństwo odparł król chłodno — są wypadki w których się na nie narazić jest obowiązkiem...
— A więc pozwolisz W. królewska Mość — przerwała królowa — abym widząc go w takim stanie, — spełniła też obowiązek i towarzyszyła mu do obozu...
Wielkiemi oczyma spojrzał król na żonę, nieodpowiadając długo...
— Nie jest to przejażdżka dla rozrywki — rzekł tonem, w którym się trochę zniecierpliwienia przebijało... — a dla W. Król. Mości podróż taka, nawet przy dobrem zdrowiu, nielepszem jest niepodobieństwem niż dla mnie chorego... Jestem mężczyzną i nawykłem do niewygód, naostatek i niebezpieczeństwo...
— Jeżeli względy te niewstrzymają was — poczęła królowa z wielką gorącością, doskonale udaną — nie powinny i mnie strzymywać.
Ja koniecznie, proszę i domagam się o to.