Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lowi, iż czas było powracać do sal, w których jeszcze jedna dnia tego ceremonja odbyć się miała.
Nigdzie wspanialéj jak w polsce nie występowano z weselnemi podarkami.
Obejść się bez nich nie mogło tem bardziéj, że oprócz królowéj, któréj należały ze zwyczaju, — Michał musiał jakąś ofiarą, upamiętnić ten dzień cesarzowéj, jéj siostrze i młodéj siostrze żony...
Ceremonja oddawania darów zwykle następującego dnia po weselu się odbywała, lecz cesarzowa nagliła z powrotem do Wiednia, potrzeba więc było przyspieszyć...
Król podarki swe żonie złożył już był rano, teraz przyniósł je matce i dwom księżniczkom, a senatorowie po nim poczęli z kolei przynosić i składać u stóp królowéj Eleonory — podarki najrozmaitsze...
Niegrzeszono nigdy skąpstwem w takich razach, cóż dopiero gdy trzeba było iść w zawody z drugiemi?
Wysadzali się panowie dygnitarze, wojewodowie, kasztelani, a nawet niektórzy biskupi na te dary, — przy téj zręczności popisując z łaciną i włoszczyzną...
Poczynając od klejnotów, łańcuchów, naszyjników, pasów, do sreber, roztruchanów, miednic, nalewek, kubków, — kosztowne futra, wschodnie kobierce, wzorzyste makaty i obicia lawowe, stosami legły u nóg młodéj królowéj.
Cesarzowa, siostra jéj i młoda arcyksiężniczka zachwycone były i ubawione widokiem tych skarbców na które królowa tylko patrzyła z tak widoczną obojętnością i niemal pogardą iż matka po kilkakroć jéj do ucha szeptała, zapewne usiłując skłonić aby — trochę wdzięczniejszą twarzą starała się to przyjmować...