Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łam... a moją pielgrzymkę radabym rozpocząć od ołtarza Matki Boskiéj, bo ona tu panią i gospodynią... Ale same z panną Popielówną i towarzyszką moją nie trafiemy...
— Ścisk okrutny — ale wziąwszy jednego z czeladzi — odezwał się Kiełpsz, — podejmuję się panie do kaplicy wprost poprowadzić.
Kobiety już wysiadać miały, gdy Sobolewski stanowniczy przypadł zdyszany i niedopuścił, mówiąc że wyznaczone komnaty mają na dole, a z nich daleko łatwiéj korytarzami dostać się do kościoła, nie potrzebując przez tłum się przebijać.
Tak się téż i stało, on i Kiełpsz wysadzili wszystkie panie przed samemi drzwiami, u których straż stała i towarzyszyli im do sklepionych pokojów dla nich przeznaczonych, w których ciepło było i mniéj więcéj na przyjęcie gotowo. Rozumie się tylko, że przy takim natłoku, panie się musiały obozowem na ziemi posłaniem zaspokoić. Młode i wesołe prawie wszystkie gościnę tą klasztorną przyjęły śmiejąc się i ochoczo.
Kiełpsz, który Helą wprowadził nie miał siły się od niéj oddalić chociaż ona wydawała się tak zmęczoną, była tak milczącą, jakby jéj wszelkie towarzystwo ciężyło.
— Każesz mi pani sobie pokazać drogę do kościoła? — jestem na usługi — odezwał się. Gdyby nie to nie byłbym natrętnym.
Kilka towarzyszek Zebrzydowskiéj oświadczyło też chęć pomodlenia się naprzód przed cudownym obrazem i Kiełpsz, teraz tytułujący się Krajczym przyszłéj królowéj, — poprowadził je znanemi już sobie przejściami do kościoła i kaplicy.