Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdziczałych owoców lub ryby, co się kupiło w porcie za sprzedane owoce.... Woda nam zagniła i śmierdzi... doprawdy, jam nic nie winien....
Wszyscy niewolnicy, prócz Swewa, popatrzali na Judę, któremu pilno było wyrwać się z tego okropnego więzienia. Cały zadumany wyszedł na światło dzienne i uczuł, że oddychanie powietrzem może być dobrodziejstwem.
Tak przeszli z kolei wszystkie budowy, ogrody, sad, opuszczone składy i niegdyś wspaniałe podwórce, w których dziś przytułku na noc trudno było wynaleźć. Obejrzawszy wszystko, Juda nie wiedział co robić i od czego począć, tak wiele było do czynienia. Rękami tych pięciu zgłodzonych kaleków trudno było dźwignąć zniszczone domostwa i ogrody, a Hananias nie zdawał się skłonny do szafowania groszem na tę kosztowną ruinę.