Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ku Judei... dla czego? po co? nie wiem.... Ale umysł mój nieustannie się zwraca... ku téj ziemi i proroctwu, które mówi, że tam się los świata rozstrzyga.... Co sądzisz o tém?
— A gdybym i ja toż czuł co ty, Cezarze? — zapytał Thrasyllus.
— Znasz przecie wieszczby? Cóż ci twój demon powiada? — prawda-li to?
— Czuję wielką godzinę, która dla świata wybija... ale oczy mam jakby powleczone zasłoną i nic nie widzę w ciemnościach, które mnie ogarniają.
— Tyczy się-li to mnie? grozi jakie niebezpieczeństwo?
— Nie tobie....
— Jest-li w méj mocy uniknąć tego co zagraża?
— Nie! — rzekł po namyśle Thrasyllus — Ananke! Fatum to niezbłagane! my nic przeciwko niemu nie możemy!
— Ani ja?
— Ani ty nawet, Cezarze!
— I nad Jowiszem panuje Fatum! — zawołał Tyberyusz zginając głowę. — Lecz jest-li Jowisz? — spytał po chwili.... Euhemeros widział w Krecie kamień z napisem grobowym Zan’a, Diagoras przeczy istnieniu bogów, Protagoras w nich nie wierzył... lud tylko ciemny kłania się jeszcze ich posągom — my...
— A Fatum nie jestże bogiem? — spytał Thrasyllus.