Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król coraz bardziej rozgorączkowanym zjawiał się na sali, coraz niecierpliwszym, coraz groźniejszym... Za szablę brał i ledwie go wejrzeniem Zamojski mógł zmitygować.
Sprawa poczęta zaraz pierwszych dni sejmowych, przeciągnęła się do jego zamknięcia — winnym uznano Krzysztofa... Przysięgać jeszcze musieli świadkowie. Król z rozdrażnienia zachorował. Wrzawa i protesty dokoła rosły. Wołano o zwłokę pod pozorem choroby oskarżonego; nie dopuścił jej król dlatego, że osobiście i tak nie stawał.
Zamojski przy jednym ogniu swoją też pieczeń przystawiwszy, pozwał o potwarz niedowiedzioną, jakoby przez Pruskiego truć zamierzał.
Dnia 12 lutego marszałek koronny czytał:
„Przeto tego Krzysztofa Zborowskiego król JMć poczciwości odsądzać raczy, i wszystkie prerogatywy i urzędy i wolności, coby stanowi szlacheckiemu należały, od niego odejmuje, a bezecnym go czyni, a nie jedno jego, ale i te wszystkie, którzy mu consilio, auxilio, favore (radą, pomocą, sprzyjaniem) pomocni byli, albo w domach i majętnościach swych przechowywali, taką winą karać, cum confiscatione omnium bonorum mobilium et immobilium (z zaborem wszelkiego mienia tak ruchomego jak nieruchomego) i nie zaniecha król JMć dać mandatów do wszystkich starostów, aby był iman i na gardle karan;