Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łym złotogłowem i na głowie takiż strój. Muszla i wieloryby przypominać miały, iż poeci greccy i rzymscy opowiadali ją jako z piany morskiej zrodzoną. Szły obok niej osobliwie pokonterfektowane cztery niewiasty wyrażające Europę, Afrykę, Azyę i quarta pars mundi, której nazwisko niestałe jeszcze było. Każda z nich miała swe signa i oznaki.
Parys szedł z rękami w tyle związanemi, za którym jechali dwa patronowie w złotych koronach pięknie ubrani, a z tych jeden niósł jabłko złote, wdzięczną wonią napełnione, dar Jowiszowy Parysowi, z napisem: Pulchrior detur.
To oddane zostało panu kanclerzowi, jako się samo z siebie rozumie, dla wręczenia jejmości.
Czeladzi było dwanaście, w żółtych, w czerwonych, w białych i modrych atłasach, cztery konie powodne, deki na nich szyte atłasowe błękitne, czerwone, żółte. Te wiodły białogłowy pięknie strojne w kitajkach wiśniowych.

Wszyscy szli mimo króla po razu, tylko ostatni pp. Myszkowscy dwakroć, bo było na co patrzeć i czem się zabawić[1].

  1. Dwa mamy podobne, ale nieco się różniące od siebie opisy tego charakterystycznego widowiska, w Bielskim i Paprockim. Jeden drugi dopełnia i prostuje. Paprocki był tam naówczas, patrzył sam, a dlatego tylko niedosyć, jak powiada, „dokładne dał opisanie“, bo drudzy zasię woleli upatrzyć kędy mieszek z gotowym