Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom I.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezsilna poczynała psować — a wpływ też brata Krzysztofa na nim się odzywał.
Nim go tu bliżej poznamy, o tym bracie najmłodszym słowo powiedzieć należy.
Zarzucano wiele Samuelowi, bo na oku był, a od zabójstwa Wapowskiego smutnej nabrał sławy i sądzono go do wszelkiego zła skłonnym. Prawda, że pomiarkowania nie miał, że gęby nie strzymał tak samo jak ręki, że często więcej nią grzeszył niż czynem, a dwór jego i przyjaciele, sądząc że go wynoszą, wieszali na nim najgorsze łachmany wymysłów własnych — ale z całą szparkością i krzewkością, butą i porywczością Samuel szlachetnego coś w sobie zachowywał i w pierwszej chwili zawsze ku dobremu go serce wiodło, choć potem głowa na bezdroża wpędzała.
Wielce do niego na oko podobny Krzysztof, bo i z twarzy i z ducha, z mowy i z ruchu Samka przypominał, daleko od niego był gorszym.
Temu chciwość i ambicya godziny spokojnej nie dawały, a zawiść serce mu jadła gdy cudze powodzenie widział, wreszcie tego był przekonania, że gdy się człek per fas et per nefas wysoko dobił, wszystko mu będzie przebaczone. Dla sukcesu gotów był też na wszystko...
Wiedzieli szczególniej bracia, że Rakuszaninowi służył wiernie i płacić sobie kazał za to, bo na grosz chciwym i łakomym był niepomiernie; chodziły pogłoski nie próżne, że z carem moskiew-