Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom I.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczył, bo nie miał tylko ją; wielcy zaś panowie z rezydencyi do rezydencyi k’woli swych interesów, upodobań i stosunków wędrowali. Zachodziły wozy i sprzęt wszelki ciągnął długim sznurem za panem, albo go poprzedzał.
Ławy i stoły znajdowały się wszędzie po dworach, a co potrzebnem było do przybrania, ciągnięto za sobą. Kobierce, opony, naczynie, sprzęt drobny przenosił się z miejsca na miejsce łatwo.
Od mieszkań też nie wymagano wiele, byle dach nie zaciekał, a piece i kominy nie dymiły. Zimą w tych grubach noc i dzień stróże drzewa dokładali, śpiąc przy nich nawet...
W XVI wieku rzadki był dwór pański, z wyjątkiem zamków na krakowskiej ziemi, któryby wygodnym i pokaźnym mógł się nazywać. Na ladajakiem podmurowaniu lub i bez niego na mocnych podwalinach, z grubych kłód ułożone ściany, z wysokim dachem, najczęściej bez piętra, stanowiły pańską siedzibę, mniej więcej rozległą. O powierzchowność wcale się nie starano, aby ją ozdobną uczynić. Chorągiewka z herbem na szczycie stanowiła czasem jedyną ozdobę.
Drzewo było prawie wyłącznie używanym materyałem, już dlatego, że o nie najłatwiej było, a każdy wieśniak cieślą był i ladakto budowniczym, już dla tej wiary, że w murach, choć suchych, powietrze nigdy zdrowem być nie może.
W czasach, o których mowa, w wielu zamkach