Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się żeniła, mój duch zaraz przeczuwał, że to tak będzie.

Heljodor (pisząc).

Może was bił?

Pawłowa.

E, żeby, toby nic nie było. Toć to powiedają, że jak chłop kobiéty nie bije, to w niéj wątroba gnije...

Heljodor (j. w.)

Tego nie słyszałem...

Pawłowa.

I że każda dopiéro dobra, jak ją bez dziesięć progów przewlecze...

Heljodor (notując pilnie).

Ale on was nie włóczył?

Pawłowa.

E, gdzie tam... on był taki nijaki... jak przyłaził do mnie, kiéj się miał żenić, to bywało, on nic nie mówi i ja nic nie mówię... siedziemy kiéj dwa samsony.

Heljodor (j. w.)

Więc to był nie zły jakiś człowieczyna...