Przejdź do zawartości

Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  153   —

— Cóż powiesz o tem wszystkiem? — rzekł.
— Cóż mam powiedzieć? Przyjdzie chyba do reszty stracić głowę z całą tą gmatwaniną. Ja człowiek spokojny, artysta z zamiłowania, nie czuję w sobie wcale zdolności na śledczego agenta. Bardzo to ładnie wygląda w romansach ale nie w życiu. Cóż zrobisz teraz ze szmaragdem?
— Oddam go naturalnie Don Pedrowi.
— A potem?
— Potem nie wiem.
— Zapytaj pani Jascher.
— Nie warto — rzekł Frank, skinąwszy przecząco głową — ja sam myślałem z początku, że to ona, ale to nie możliwe. Przedewszystkiem jest sama w kłopotach pieniężnych, nie rozstawałaby się więc z przedmiotem takiej wartości, a przytem zdaje mi się, że istotnie nic nie wie... A czy profesor był u niej?
— Tak jest, kłócili się podobno i łajali wzajemnie, nic jednak z niej nie wydobył. — Ale, ale radziłbym ci przedewszystkiem schować szmaragd, bo wygląda tak ponętnie, że i mnie może zdjąć pokusa przywłaszczenia go sobie, kto wie, czy nie byłbym zdolny udusić cię z jego powodu, jak ów nieznany złoczyńca nieboszczyka Boltona.
Random roześmiał się, ale schował istotnie