Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


I pracuje, jak zwykle, kiedy wstaną zorze.
Ten sobie i lepszego pozwolić coś może
Co mu uroczystości doroczne zalecą.
Czy że zechce, znużony, pokrzepić się nieco,
       85 Lub wiek przyjdzie, co większej wymaga wygody:
Ty co dodasz do pieszczot, których zdrów i młody,
Wcześnie nazbyt używasz, niemądry człowiecze,
Kiedy padnie choroba, starość się przywlecze?
Smakował naszym przodkom dzik, choć go czuć było,
       90 Nie, by nosów nie mieli, lecz to ich cieszyło,
Że gość później przybyły do dzika zasiadał,
Zamiast coby go przedtem sam gospodarz zjadał.
Och, żyć w wieku półbogów, kiedy świat był młodszy!
A czyż nad dobrą sławę jest ton uchu słodszy?
       95 Wielkie skarpy, na wielkim podane półmisku,
Wielką z szkodą niesławę przynoszą ci w zysku.
A wuj gniewny, sąsiedzi, ty wreszcie, ladaco,
Sam na siebie rozzłoszczon, że już nie masz za co
Kupić postronka.[1] — Trauzjusz[2] słusznie zganion miałki
       100 Za te ciągłe z ogromnych dochodów przechwałki:
»Mam ja większy majątek, niż razem trzy króle«.
No, nieźle na rzecz dobrą mieć grosik w szkatule.
Tyś bogacz: w nędzy drugi bez winy i głodny,
W gruzach stare świątynie; ojczyźnie, wyrodny,
       105 Nic nie udzielisz drogiej z twoich bogactw stosu?
Zmiennej fortuny jeden nie unikniesz losu?

  1. W. 99. postronka — ażeby się powiesić.
  2. W. 99. Trausius — nieznany zresztą hulaka, pijak i żarłok bliski ruiny.