Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszak trzy lata minęło, a na czwarty ma się
Jak zalotnych Achiwów czczą nadzieją pasie;
Wszystkim coś obiecuje; z tym owym majaczy
Słodkiemi konszachtami; lecz myśli inaczej.
Na taką się jej dowcip zdobył niespodziankę
Że umyślnie w swej izbie cienką, długą tkankę
Nałożyła i rzekła do zalotnej młodzi:
Jeżli wam po Odyssie o mą rękę chodzi,
To pokąd niedokończę tej szaty, nieprędzej
Ślub być może — bo żalby marnować mi przędzy.
Sztukę tę dla Laerta przeznaczam, gdy stary
Usnąwszy niezbudzonym snem, pójdzie na mary;
Niechcę, by mię achajskie ganiły kobiety
Gdyby on, pan tak wielki, leżał nieokryty,
Tak mówiła, i wszyscy wierzyli mądrosze.
Odtąd w dzień przy krosienkach tkała tam potrosze,
Lecz w noc przy żagwiach pruła, co we dnie utkała,
I tak nas przez trzy lata wciąż oszukiwała.
Gdy zaś czwarty rok przyniósł pór odmienne lica,
Przez jednę z pokojówek wyszła tajemnica.
Wpadamy — na gorącym uczynku schwytana,
Pruła to czasu nocy, co utkała zrana..
Więceśmy ją zmusili dokończyć tej pracy;
A zatem ogłaszamy wręcz, wszyscy junacy
Dla twojej wiadomości i zgromadzonego
Ludu: precz matkę wyszlij! niech sobie jakiego
Męża wybierze sama, lub ojciec wybierze.
Bo jeśli ma nas długo trzymać w poniewierze
I liczyć na swój dowcip dany od Pallady
Tworzenia ślicznych tkanin, wybiegów i zdrady,