Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/490

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uch dwanaście, a strzelał na odstęp daleki. —
Owóż mym dziewosłębom zadam trud nielekki:
Ten, który łuk potrafi napiąć dłonią silną
I przez topory strzałę przepędzić niemylną —
Otrzyma rękę moją — a ja to siedlisko
Gdzie mi pierwszego męża przypomina wszystko
Opuszczę; lecz tęskniąca sercem, nawet we śnie.«
Na to Odys rzekł do niej: »Rozkaz wydaj wcześnie
Laerciady Odyssa najzacniejsza żono!
By się do tych zapasów w zamku sposobiono;
Bo Odys pierwej wróci, jeżeli już wraca,
Nim ów łuk, chociaż każdy z gachów go obmaca,
Jeden napnie i strzałą przeszyje topory.«
Penelopa mu na to: »Gościu! jeźliś skory
Siedzieć tu zemną w izbie, to siedź sobie dłużej,
I rozmawiaj; bezsenność wcale mię nienuży.
Lecz człeku sen potrzebny, kiedy mu jest dany;
Każda rzecz ma swą porę, i swoje odmiany
Na tej ziemi — Bogowie tak postanowili.
Ja zatem do mych komnat odchodzę w tej chwili,
Aby spocząć na łożu wciąż łzami wilżonem
Odkąd Odys mój poszedł walczyć pod Ilionem
Obrzydłym, co wspomnieniem samem rani srodze.
Idę więc na spoczynek, ty zaś na podłodze
Ściel tu sobie, lub łóżko wniesą ci gotowe.«
Rzekła odchodząc w górne komnaty zamkowe,
Nie sama, lecz swych panien gronem otoczona —
A gdy się tam ujrzała pośród niewiast grona
Znowu w płacz za Odyssem i tak wciąż płakała
Aż Atena ją słodkim snem ukołysała.