Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z czego odgadł Menelaj zaraz kto on taki,
I w głębi duszy sposób układał dwojaki:
Bąć dać mu się wypłakać za straconym ojcem;
Bąć wprzódy o tej rzeczy pogadać z mołojcem.

Owoż gdy to roztrząsał w ducha tajemnicy —
Weszła Helena z wonnej wychodząc świetlicy,
Jak Artemida zbrojna w pęki strzał pierzaste.
Zaraz z krzesłem misternem podbiegła Adraste;
Alkippe jej kobierzec miękki podesłała,
Filo koszyczek niosła; Helena go miała
Od Alkandry, Polita żony, co za dawnych
Lat żył w Tebach egipskich, bogactwami sławnych;
Onto dwie srebrne wanny, trójnożków po parze,
Talentów dziesięć złotem Meneli dał w darze.
Helenie się od żony dostał dar bogaty:
Złota kądziel i koszyk ów podługowaty
Z srebra plecion, a złotą ozdobion obwódką,
Filo go postawiła przed nią, tuż bliziutko,
W tym koszyku moteczków przędzy było pełno,
A na wierzchu kądziołka z fiołkową wełną.
Helena więc usiadłszy, wsparła nogi obie
Na podnóżku, pytała męża w tym sposobie:
»Czy wiemy Menelaju, jaki ród tych gości,
Co przyszli w domu naszym szukać gościnności?
Mylęż się, lub niemylę — lecz czuję to przecie
Że dwóch mężczyzn, dwóch kobiet, niespotkałam w świecie
Tak podobnych do siebie. — Dziw to niesłychany!
Jak ten oto młodzieniec, u nas tu nieznany,