Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

głowa jego, pokryta hełmem, była biczowatemi szczypcami uzbrojona, a z pod błyszczących płacht wystawały cieniuchne, suche rączki, dzierżące coś w rodzaju dzidy. Hełm zasłaniający głowę selenita był pokryty długiemi cierniami (jak potem stwierdziliśmy, służącemi do karania krów nieposłusznych), a po jego bokach umieszczone były dwa wielkie, okrągłe, ciemne szkła w rodzaju tych, jakich się używa do rowerowych latarek. Sunął się przy pomocy dwóch cieniutkich nóżek, o krótkich biodrach i bardzo długich goleniach. Nóżki te, również owinięte w jakieś ciepłe, grube onucze, wydawały sie nam niesłychanie cienkie i słabe.
Mimo ciężaru skórzanego pancerza, selenit posuwał się bardzo szybko. Z chodu i ruchów jego wogóle można było wnosić, że spieszy się i jest czemś rozdrażniony. Straciwszy go z oczu, wkrótce usłyszeliśmy, że przeciągły ryk jednej z krów nagle zastąpił krótki, ostry świst, po którym całe stado zaczęło pędzić szybciej. Wkrótce wszystkie krowy przeszły i całkiem przestały ryczeć, być może, dosięgły pastwiska i zajęły się paszą.
Choć wszystko ucichło, długo jeszcze nadsłuchiwaliśmy, zanim podjęliśmy na nowo poszukiwania kuli.
Gdy wkrótce potem znowu ujrzeliśmy księżycowe krowy, znajdowały się one w niejakiem oddaleniu od poprzedniego miejsca, pośród kotlinki usianej rozrzuconemi kamieniami, których powierzchnia, podobnie jak cała kotlina, gęsto była porosła grubym kobiercem jakiejś zielonej trawki, chciwie przez potwory pożeranej. Staliśmy w zaroślach na brzegu pastwiska, śledząc powyższą scenę i szukając wzrokiem selenitów. Krowy leżały nakształt kłód ol-