Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ni, rozsądni i lekkomyślni (tutaj przypomniałem sobie znaną mi postać[1]).
„— I mimo to wszyscy biorą udział w rządach? — przerwał.
„— Do pewnego stopnia! — odrzekłem i jeszcze bardziej zaciemniłem kwestję.
„— Przecież musi być u was Wielki Władca Ziemi?
„Przeszedłem w myśli wszystkich ziemskich mocarzów, musiałem jednak stwierdzić, że żaden z nich nie mógłby odgrywać tej roli, odrzekłem więc, że w zeszłych wiekach wielu próbowało zawładnąć światem, jednak bezskutecznie, gdyż Anglo-Sasi, rasa do której należę na ziemi, przeszkodziła im wszystkim.
„Władca Księżyca zdziwiony był tem niezmiernie, a poszeptawszy raz jeszcze ze świtą, spytał:
„— Jak gromadzicie i chronicie swą wiedzę, nie posiadając odpowiednio przysposobionych indywiduów?
„Zacząłem mu opowiadać o księgach, bibljotekach, naukowych akademjach, o tem jak wiedza nasza pogłębia się dzięki pracy uczonych. Zauważył na to, że mimo naszego dzikiego życia w społeczeństwie, umieliśmy wysoko postawić naukę, jeśli potrafiliśmy przylecieć na Księżyc. Jednak kontrast między głęboką wiedzą a dzikiem życiem jest rażący. Selenici dzięki swej nauce zmieniają się sami, ludzie zaś pozostają dzikimi. Wykazał to wszystko bardzo sprytnie. Potem zaczął rozpytywać mnie o rodzenie, wychowanie i śmierć ludzi, o koleje żelazne i żeglugę.

Długo nie mógł uwierzyć, że od stu lat dopiero po-

  1. Czy nie o mnie czasem myśli mr. Cavor? Przyznaję, nie spodziewałem się tego po nim.